Pożar na MS Maria Konopnicka - to już 56 lat

13 grudnia to jedna z najbardziej przygnębiająca dat w historii polski. Większości osób kojarzy się w rozpoczęciem stanu wojennego w roku 1982. Dla gdańszczan ta data to nie tylko stan wojenny - ale też dramatyczne wydarzenia z roku 1961 - to pożar na statku MS Maria Konopnicka w basenie portowym Stoczni Gdańskiej. 

 

Przyczyny tragedii

MS Maria Konopnicka to był 154-metrowy drobnicowiec typu B-54. Miał zostać oddany armatorowi 16 grudnia - zatem terminy nagliły. Mimo że założony w harmonogramie termin ukończenia prac był praktycznie niemożliwy do zrealizowania, to dyrekcja stoczni postawiła nie przekładać momentu oddania statku właścicielowi. Dlatego do prac wewnątrz kadłuba skierowano jednocześnie ponad 300 stoczniowców różnych specjalności. W efekcie zamieszania i braku koordynacji prac doszło do tragedii - właśnie w trakcie ostatecznego wyposażania oraz usuwania ostatnich usterek tuż przed oddaniem statku. 

W wyniku chaosu i braku koordynacji prac pomiędzy wydziałami Stoczni, w przedziale maszynowym rzeczonego statku wybuchł pożar, w którym zginęło 22 stoczniowców. Do pożaru doszło podczas prac przy rurociągu, który dostarczał paliwo do agregatu prądotwórczego. Rurociąg został odłączony w celu poprawienia kilku nieszczelnych spoin i agregat przestał działać. Pracujący w pobliżu stoczniowiec (który nie wiedział o przyczynach odłączenia rurociągu) chcąc przywrócić dostawy energii elektrycznej z agregatu odkręcił zawór doprowadzający ropę do spawanego rurociągu. W rezultacie ropa zapaliła się od płomienia palnika, oblała spawacza, który zginął na miejscu i płonąc zaczęła wylewać się z nieszczelnego rurociągu.

W powstałym zamieszaniu nikt nie pomyślał o zamknięciu zaworu. Gdy płonąca ropa wywołała pożar, stoczniowcy zaczęli uciekać z wnętrza statku zamykając za sobą włazy i drzwi, aby zahamować szerzenie się pożaru. 21 stoczniowców nie zdążyło uciec, bo płonąca ropa odcięła im drogę – schronili się oni w maszynowni.

Akcja ratunkowa

Akcja ratunkowa uległa opóźnieniu, ponieważ Portowa Straż Pożarna została źle poinformowana o lokalizacji statku. Kiedy strażacy dotarli na miejsce, okazało się że nie mają wystarczającego wyposażenia (ubrania żaroodporne, aparaty powietrzne etc.), aby ugasić pożar i dotrzeć do stoczniowców w maszynowni (stoczniowcy młotami uderzali w poszycie statku, przez co ratownicy wiedzieli, gdzie są). Pomimo tego jeszcze przez kilka godzin istniała możliwość uratowania tych 21 uwięzionych stoczniowców poprzez wypalenie w poszyciu statku otworu ewakuacyjnego dla nich, jednak nikt z dyrekcji stoczni nie podjął ryzyka wydania polecenia wypalenia takiego otworu. Zamiast tego czekano na decyzję z Warszawy. Kiedy ta nadeszła, było już za późno ponieważ stoczniowcy w międzyczasie zginęli z braku tlenu zużytego przez pożar w zamkniętym wnętrzu statku.

Śledztwo i konsekwencje? 

Śledztwo w sprawie pożaru trwało trzy miesiące, ale sąd ostatecznie nie dopatrzył się winy dyrekcji. Na niewielkie kary skazano czterech oskarżonych, szeregowych pracowników Stoczni.

 

Wyciągnięto wnioski? 

Od czasu katastrofy na wszystkich nowo budowanych statkach na zewnętrznej stronie kadłuba oznacza się miejsce, w którym w razie wypadku można wyciąć otwór ewakuacyjny nie uszkadzając konstrukcji i urządzeń statku.

Po pożarze statek remontowano ponad rok po czym przekazano w użytkowanie przedsiębiorstwu Chipolbrok. Statek pływał przez 17 lat pod polską banderą na liniach dalekowschodnich. Następnie został sprzedany armatorowi z Chińskiej republiki Ludowej. Po zmianie bandery M/S Maria Konopnicka został przechrzczony na YIXING. Statek uległ całkowitemu zniszczeniu w wyniku pożaru, który wybuchł podczas postoju w Szanghaju 30 października 1980.

foto: wikipedia

opr.Karolina Łucja Białke

 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: