Ostatnie Boże Narodzenie ostaniego cara

Boże Narodzenie to czas niezwykły. Obchodzony różnie w rozmaitych miejscach na kuli ziemskiej – ale zawsze OBCHODZONY, czczony i świętowany. Nawet w niewoli. Dziś dowiecie się jak swoje ostatnie święta spędziła rodzina ostatniego cara Rosji Mikołaja II Romanowa.  

Na początku sierpnia 1917 roku carska rodzina została przewieziona do Tobolska i  tam w odosobnieniu żyła, pozbawiona wygód, wiodąc mimo wszystko życie łatwiejsze niż zdecydowana większość rosyjskich obywateli. Urozmaiceniem nudnych, jednostajnych dni w Tobolsku okazały się przygotowania do świąt, do których cała rodzina z zapałem się zabrała. Aleksandra z córkami przystroiły choinkę oraz przygotowywały prezenty. Jak donosiła przyjaciółce wielka księżna Olga, jodła balsamiczna pachniała tutaj zupełnie inaczej niż drzewko w Carskim Siole.

W Wigilię odprawiono nabożeństwo, po którym rodzina położyła pod choinką ręcznie przygotowane prezenty dla siebie i najbliższych współpracowników. Co ciekawsze nie zapomnieli również o pilnujących ich strażnikach - dla nich przygotowali osobną, małą choinkę, a także świąteczne łakocie i prezenty, które zanieśli im po południu. Były to głównie ręcznie zdobione wstążki służące jako zakładki do książek oraz egzemplarze Biblii.

"Po wieczerzy wigilijnej - pisała Olga do Rity - rozdaliśmy wszystkim prezenty, głównie różne rzeczy zrobione przez nas na drutach albo uszyte. Gdy je sortowałyśmy, by zdecydować, która ma trafić do kogo, przypomniały nam się nasze kiermasze dobroczynne w Jałcie. [...] Wczoraj wieczorem około 22 mieliśmy liturgię i zapaliliśmy lampki na choince. Było cudownie i przytulnie."

Świąteczny nastrój udzielił się wszystkim i, jak zanotował Pierre Gilliard - nauczyciel języka francuskiego dzieci, który dobrowolnie przebywał z nimi w areszcie w Carskim Siole, a potem w Tobolsku, naprawdę czuli się wtedy jedną rodziną. Ponad podziałami klasowymi połączył ich wspólny los, tęsknota za krewnymi i przyjaciółmi oraz niepewność jutra.

W Boże Narodzenie rodzina udała się na poranne nabożeństwo do pobliskiej cerkwi, podczas którego modlili się z wielkim przejęciem i nadzieją. Czy przeczuwali, że to ich ostatnie święta? Raczej nie. Natomiast już wkrótce mieli się przekonać, że było to ostatnie nabożeństwo w cerkwi, w którym pozwolono im uczestniczyć. Pod koniec mszy pop zaintonował bowiem modlitwę za zdrowie cara i jego rodziny - modlitwę, którą usunięto już wtedy z kościołów. Obecni strażnicy pilnujący carskiej rodziny na te słowa bardzo się oburzyli, co poskutkowało zakazem chodzenia na niedzielne czy świąteczne nabożeństwa do cerkwi. Dotknęło to szczególnie niezwykle religijną Aleksandrę. Oprócz tego, wprowadzono wkrótce straż wewnątrz domu, zmniejszając tym samym prywatność rodziny (do tej pory pilnowani byli tylko na zewnątrz, ale każdy ich ruch był ściśle kontrolowany) tylko po to, aby mieć pewność, że podobna modlitwa nie będzie odmawiana na osobności.

Incydent nie zdołał jednak załamać Mikołaja i Aleksandry, którzy modlili się za Rosję i byli wdzięczni, że wciąż są cali, zdrowi i razem.

"Bogu niech będą dzięki, że wszyscy siedmioro jesteśmy żywi, zdrowi i razem - napisała [caryca - wszystkie przyp. Blue Blood] w swoim dzienniku tej samej nocy [tj. 31 grudnia 1917] - i przez cały rok miał w opiece nas, a także tych, którzy są nam drodzy". Podobną myśl wyraziła w liście do Izy [Buxhoeveden, swojej damy dworu i bliskiej przyjaciółki] z jeszcze większym uczuciem: "Dzięki Bogu nadal jesteśmy w Rosji i razem".

 

Pół roku później wszyscy uwięzieni członkowie rodziny Mikołaja II , byli martwi - rozstrzelani w piwnicy Domu Ipatiewa w Jekaterynburgu. 

oprac: Karolina Łucja Białke 

Foto: domena publiczna

Źródło: H. Rappaport "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów"

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: