Dziewięć lat temu zmarł Andrzej Sulewski - najsłynniejszy gdański pirat

Gdańskiego Pirata nie ma w gdańskim krajobrazie już od dziewięciu lat... i nikt go nie zastąpi. 

Dziewięć lat temu zszedł z „pokładu” - Pirat Andrzej. Dziesiątki tysięcy mieszkańców Gdańska zrobiło sobie z nim, zdjęcia, tysiące turystów będzie miło wspominać pobyt nad morzem między innymi dzięki Niemu. Andrzej Sulewski, bo tak naprawdę nazywał się nasz pirat, pracował kiedyś jako szkutnik w Stoczni Wisła a potem w gdańskiej gazowni. Błyskawicznie stał się prawdziwym symbolem Grodu Neptuna. Ujął ludzi swym ciepłym uśmiechem, rubasznymi żartami, prawdziwą serdecznością. Docenił to Magistrat, dzięki czemu był oficjalnie zatrudniony przez władze Gdańska do promocji miasta. Ze swej roli wywiązywał się wspaniale. Był przy ważnych uroczystościach, witał światowych przywódców odwiedzających Gdańsk ale przede wszystkim cieszył swoim widokiem mieszkańców i turystów. Wielu gości z całego świata obok zdjęcia przy Fontannie Neptuna wywoziła z miasta fotkę właśnie z Piratem Andrzejem. Regularnie spacerował po Gdańsku w przebraniu wzorowanym na strojach XV-wiecznych kaprów. Wesoło pokrzykiwał "Ahoj!", pozował do zdjęć, rozbawiał dzieci. oprócz spacerów po centrum - brał udział w miejskich imprezach i targach. Czasami przychodził na mecze Lechii. Zawsze był uśmiechnięty i wesoły, zawsze w przebraniu. On to robił z miłości do Gdańska, tworzył koloryt tego miasta. Był postacią zupełnie wyjątkowa, podobnie jak sopocki Parasolnik. (*)

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: