Oddał serce Muzeum Kaszubskiemu. Franciszek Brzeziński, gawędziarz, kustosz, legenda

Franciszek Brzeziński gawędziarz, wspaniały kustosz Muzeum Kaszubskiego pozostał w pamięci jako niestrudzony przewodnik po ścieżkach regionalizmu kaszubskiego. Został patronem Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach. A taki patron to skarb. 
 
Wczesne lata
Franciszek Brzeziński urodził się 8 czerwca 1925 roku w Borzestowie w powiecie kartuskim. Już we wczesnym dzieciństwie stracił oboje rodziców.  Dalszym wychowaniem Franciszka oraz dwojga jego rodzeństwa Jana i Stasi,   zajęła się siostra matki o nazwisku Król. Ciotka franciszkanka, wesołego usposobienia, dobrze opiekowała się trójką dzieci.
Franciszek Brzeziński edukację szkolną rozpoczął w szkole podstawowej w Borzestowie. Wybuch II wojny światowej uniemożliwił  mu dalszą naukę.
 
 
Wojenna pożoga
Z pierwszych dni września zapamiętał pewne zdarzenie. 
 ... Jak wybuchła druga wojna światowa miałem 14 lat. Pamiętam, jak do wsi weszło wojsko niemieckie. Jako chłopcy byliśmy zainteresowani takimi wydarzeniami. Dzień był piękny, słoneczny, jak dzisiaj. Przez Borzestowo  maszerował oddział niemiecki. Na plecach nieśli karabiny z bagnetami, które lśniły w tym jesiennym słońcu. Oddział prowadził oficer na koniu z mapą w ręku. Oglądał i oglądał tą mapę i coś mu się na niej nie zgadzało. Okazało się, że na mapie droga prowadząca przez wieś była wyasfaltowana, a w rzeczywistości była to jeszcze droga polna. Szpiedzy i wywiad niemiecki donosił   o postępach w budowie naszych dróg, gdy tymczasem było inaczej. Stąd ta frustracja u Niemca. Wojsko maszerowało i maszerowało, aż w pewnym momencie     w lesie dało się słyszeć huk, wystrzał. W jednym momencie maszerujące wojsko rozpierzchło się, zniknęło z drogi. Żołnierze zaczęli strzelać w kierunku lasu, skąd usłyszeli wystrzał. Ale na próżno. Po tej bezładnej strzelaninie wojsko pomaszerowało dalej w kierunku Miechucina. I co się okazało ? 
W Borzestowie mieszkał młody,  głuchoniemy chłopak, umysłowo też nieco ograniczony. Gdy niemieckie wojsko maszerowało przez wieś, był w lesie i wystrzelił    z korkowca. Wybrał widać dobry moment. Echo poniosło i efekt widziałem osobiście. Jak później z niego wydobyliśmy, to on chodził wtedy po lesie i widział, jak gałązki drzew w lesie...  same spadały na ziemię. Dziwił się, jak jest to możliwe. A było to możliwe, gdyż to idący oddział niemiecki strzelał do lasu uważając, że został zaatakowany przez nasze wojska. 
 
Tereny Pomorza, w tym powiatu kartuskiego, zostały inkorporowane do Rzeszy. Niosło to za sobą zmiany nie tylko administracyjne, ale i ludnościowe. Mieszkańcy byli  zastraszani i zmuszani do podpisywania Niemieckiej Listy Narodowej.  22 lutego 1942 roku Albert Forster, namiestnik Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, wydał rozporządzenie, w którym nakazywał wpisywanie się na Niemiecką Listę Narodową. Znalazło się tam także i zdanie, że kto do marca tego roku nie podpisze takiej listy, uznany będzie za wroga III Rzeszy…
Później specjalnym zarządzeniem wprowadzono Niemiecką Listę Narodowościową - Deutsche Volksliste  (DVL). Pierwsze przepisy wyszły w marcu 1941 roku, na mocy których ludność niemiecka została podzielona na cztery grupy.  Do pierwszej zaliczano osoby narodowości niemieckiej, w skład drugiej miano włączyć osoby zachowujące zwyczaje i język niemiecki. Wpisani na listę I i II grupy narodowej uznani zostali za obywateli państwa niemieckiego. Trzecia grupa niemieckiej listy narodowej obejmowała trzy kategorie osób.  Czwartą grupą niemieckiej listy narodowej objęto osoby manifestujące swoją przynależność do narodu polskiego. Położenie prawne tej ostatniej grupy było znacznie gorsze. Miała ona bardzo ograniczone prawa wynikające z przynależności do państwa niemieckiego, natomiast te same obowiązki, co osoby należące do I i II grupy. Na Pomorzu – w przeciwieństwie do Generalnego Gubernatorstwa – wpis na listę był przymusowy. Za odmowę podpisania DVL groziło osadzenie w obozie pracy w gorszym przypadku obóz koncentracyjny Stutthof. Kaszubów zapisywano do III i IV grupy, co wiązało się ze  służbą  w Wehrmachcie. 
Należy przypuszczać, że ciocia Franciszka Brzezińskiego, z obawy o życie własne i dzieci, podpisała Deutsche Volksliste.  Decyzja ta miała przykre konsekwencje, gdyż Franciszek w wieku 18 lat został powołany do wojska niemieckiego. Walczył we Francji. Koniec wojny zastał go w Monachium. Podróż końmi z południa Niemiec w rodzinne strony trwała 8 tygodni. Radość Franciszka z zakończenia działań wojennych  i powrotu do Borzestowa nie trwała długo.
 
Po wojnie nie było lekko. Ale pojawiło się Muzeum 
Sytuacja w kraju i powiecie gdzie działało NKWD nie napawała optymizmem, tym bardziej, że brat  Franciszka  został zatrzymany w  więzieniu Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kartuzach. W 1950 roku Brzeziński  przeprowadził się do Kartuz, w związku z propozycją pracy w muzeum, jaką otrzymał od Franciszka Tredera. Praca miała polegać na pomocy przy pozyskiwaniu i konserwowaniu zbiorów. Treder nie przypuszczał nawet, że 25 letni wówczas młodzieniec Franciszek Brzeziński spędzi w tym muzeum resztę swego życia - aż 47 lat – i będzie pracował w nim do swej śmierci. Daty śmierci obu pasjonatów okazały się jednakowe - 20 sierpnia Tredera w 1980 r., Brzezińskiego w 1997 r.
Od tej pory Franciszek był nierozerwalnie związany z Muzeum i z Kartuzami. Tutaj też poznał miłość swojego życia. Franciszek od razu zauważył piękną pielęgniarkę, którą nie łatwo było zaprosić na pierwszą randkę. W 1954 roku odbył się ślub Franciszka z Kazimierą, zaś w  1959 roku na świat przyszła ich pierwsza córka Joanna. Trzy lata później urodził się syn Tomasz, po kilku latach Hanna. Jedyny syn Franciszka był jego oczkiem w głowie. Wiadomość o  chorobie Tomasza spadła na rodzinę jak grom z jasnego nieba. Pomimo ogromnej  pomocy ze strony środowiska lekarskiego – pani Kazimiera była pielęgniarką – diagnoza była bezlitosna – białaczka.
Franciszek bardzo mocno przeżył śmierć syna, który zmarł w wieku 8 lat.
 
W cieniu rodzinnej tragedii wykiełkowała miłość życia
Po śmierci syna Franciszek jeszcze bardziej poświęcił się pracy w Muzeum. Pomagał Trederowi nie tylko przy zdobywaniu i konserwowaniu  eksponatów, ale i przy pracach remontowych oraz porządkowych w  Muzeum Kaszubskim. Razem wyruszali w teren na motocyklu, aby pozyskiwać nowe skarby. Współuczestniczył w badaniach terenowych i dyskusjach ze znanymi badaczami regionu kaszubskiego. 
Jednocześnie oprowadzał coraz częściej przybywające do Muzeum wycieczki. Powoli zyskiwał sympatię gości Muzeum, potrafił w  interesujący sposób, a przy tym z wielkim poczuciem humoru, przekazać informacje na temat regionu kaszubskiego. Miał niezwykłą umiejętność dostosowywania opowieści do wieku zwiedzających. Umiał  zainteresować wszystkich – od przedszkolaka po ludzi nauki. Był powszechnie lubiany i szanowany. Bywało, że wycieczki szkolne i zakładowe przyjeżdżały do Muzeum specjalnie,  żeby posłuchać opowieści pana Franka. 
Utożsamiał się z Muzeum Kaszubskim, pracując w nim prawie pół wieku, zawsze witał gości z nieodłączną w ręku  tabakierą. 
 
Człowiek, który nie pije, nie pali, nie tabaczy, ten  nic nie znaczy” lub „tabaka to boskie ziele, zażywa ją chłop i ksiądz w kościele, kto wierzy w Boga niech zażywa z mego roga” - mawiał. 
Niezwykle barwnie opowiadał o bogatej tradycji związanej z uprawą tytoniu, wytwarzaniem tabaki i jej zażywaniem, wplatając kaszubskie powiedzenia. Dziewczynom, które zażyły tabakę opowiadał: „A panna nie kichnie, nie wyjdzie za mąż, starą panną zostanie albo do zakonu idzie”. Niezapomniane też do dzisiaj pozostają występy wokalne i gra na skrzypcach diabelskich. To Franciszek Brzeziński zapoczątkował prezentację abecadła kaszubskiego oraz instrumentów ludowych w Muzeum. Przy tym nie tylko grał, ale również śpiewał piosenki kaszubskie.
 
Ten Gomułka gada i gada. A to Franek gadał
 
W 1974 roku Franciszek Treder przeszedł na emeryturę zaś Franciszek Brzeziński pozostał w Muzeum  by nadal kontynuować jego dzieło. 
Dalej konserwował i opisywał eksponaty, a przede wszystkim opowiadał barwne historie i opowieści kaszubskie. Stał się legendą Muzeum. Do dzisiaj turyści odwiedzając je, wspominają przewodnika z tabakierą w ręku, rozśmieszającego do łez. Specyficzny styl opowiadania, świetne poczucie humoru, muzykalność, a przede wszystkim otwartość na ludzi, wzbudzała w turystach wielką sympatię do Franciszka Brzezińskiego.
Tadeusz Buszta przewodnik PTTK opowiadał, że Franciszek był świetnym parodystą, potrafił naśladować głosy innych. Wspomina:  (...) gdy wchodziłem do hotelu, pani w recepcji prosiła mnie, abym na piętrze zwrócił uwagę, by wyłączyli radio. „Ten Gomułka gada i gada”, mówiła. A to Franek gadał”.
 
Niby emerytura a jednak Muzeum
 
Muzeum było całym życiem Franciszka, toteż kiedy przeszedł na emeryturę nadal pozostał w nim pracując  w niepełnym wymiarze godzin.
Bardzo mocno przeżywał przygotowania  do jubileuszu 50 lecia powstania Muzeum. Sam czyścił i konserwował eksponaty, uczestniczył w organizacji całej uroczystości. Witał gości w stroju kaszubskim, częstując tabaką oraz sypiąc z rękawa gadki kaszubskie. Miał nieprzeciętne zdolności gawędziarskie, toteż nikogo nie dziwił fakt, iż był wielokrotnym laureatem konkursów krasomówczych. Jego zaangażowanie w krzewienie kaszubszczyzny zostało docenione przez przyznanie mu licznych odznaczeń i medali. W 1992 roku otrzymał nadany mu przez prezydenta RP Lecha Wałęsę Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł 20 sierpnia 1997 r. w Kartuzach i tutaj został pochowany.  
W 1998 r. z inicjatywy Aliny Hiller i Norberta Maczulisa Towarzystwo Miłośników Muzeum Kaszubskiego otrzymało imię Franciszka Brzezińskiego.
 
 
Barbara Kąkol
 
Żródła
Kartuzy 1939 Wspomnienia. Zebrał, przedmową i wstępem opatrzył N. Maczulis, Kartuzy 2009 
 Leszkowski R., Człowiek żyje tak długo, jak... „Gazeta Kartuska” z dn. 30.08.2007 r. 
Maczulis N.,  Moje wspomnienie o Franciszku Brzezińskim (1925-1997)- człowieku- legendzie  Muzeum Kaszubskiego. „Kaszubskie Zeszyty Muzealne” Z. 5, 1997, 
Rozmowa autorki z Kazimiera Brzezińską, 12.10.2018 r.
 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: