O wycieczkach górskich w okresie międzywojennym

Interesującym źródłem historycznym ukazującym dawną kulturę czasu wolnego w dwudziestoleciu międzywojennym są przewodniki turystyczne. Powstawały one także na ziemiach polskich i dotyczyły regionów uważanych za szczególnie atrakcyjne dla turystów. Niejednokrotnie zawierały też różnorodne praktyczne porady.

Czytelnicy jednego z nich mogli się przykładowo dowiedzieć „jak organizować i odbywać wycieczki” a dotyczył on pieszych wycieczek górskich. Stwierdzono także, że „Turystykę musi się uprawiać umiejętnie.”. Najpierw należało określić cel wycieczki – mógł to być jakiś szczyt, a nawet cały łańcuch górski. Następnie powinno było się dobrać towarzyszy wycieczki, wskazywano aby nie były to przypadkowo spotkane osoby lecz znajomi turyści. Kolejny konieczny element to przestudiowanie na mapie wybranej trasy, wybranie ewentualnego szlaku turystycznego i zapoznanie się z jego opisem. Trzeba było ustalić etapy dzienne „(...) w zależności od punktów noclegowych, odległości i wzniesień”.

Jeżeli w wycieczce miała brać udział większa liczba osób należało wybrać osobę, kierującą wycieczką, której zadaniem miało być, jak określono, załatwianie wszystkich czynności administracyjnych takich jak „podwody, noclegi, prowjanty [pisownia wg źródła – A. K.] oraz dopilnowanie, by wszystko odbywało się według zasad turystycznych (czas zbiórki, wymarszu i odpoczynku, tempo i dyscyplina marszu, rozdział obciążenia, nastrój moralny uczestników i. t. p.).” Konieczne było ustalenie również rodzaju prowiantu i ekwipunku (do którego należały namiot, kuchenki a nawet siekiery), proporcjonalnego do sił uczestników wycieczki. Dziennie można było pokonywać nie więcej niż 10 kilometrów z wypoczynkami, a prawdopodobne tempo szacowano na 3 km na godzinę. Do punktu noclegowego powinno się dotrzeć najpóźniej godzinę przed zapadnięciem nocy. Dzienną trasę warto było rozpocząć jak najwcześniej – wówczas zyskiwało się czas na „swobodne wykorzystanie przyjemności wycieczki i na odpoczynki (...)”. Pierwszy postój radzono zrobić już po pierwszej półgodzinie marszu ( w tym czasie można było np. przepakować plecak).

Gdy już zakończono odpoczynek należało w wolnym tempie „aby serce i płuca stopniowo przyzwyczaić do zwiększonego wysiłku”. Gdy już maszerowano konieczne było dostosowanie się do najwolniej idącego, należało też pilnować aby nikt z uczestników wycieczki nie zgubił się. W połowie dnia koniecznością był dłuższy trwający godzinę lub dwie postój, podczas którego należało zjeść obiad. Wieczorem należało ustalić trasę na następny dzień oraz godzinę wymarszu. Jako cenny element wycieczki wskazywano dobry nastrój, za który odpowiadali wszyscy uczestnicy wycieczki. Dla wędrujących najistotniejszymi kwestiami były solidarność i wzajemna pomoc.

(Red.) Oprac. dr Anna Krüger Referat Ekspozycji i Dziedzictwa Urzędu Miejskiego w Pruszczu Gdańskim

źródło: Turysta w zagłębiu naftowem. Krajoznawstwo, turystyka letnia i zimowa, red. J. Wojnar, Dorohobycz 1936, fot: NAC.

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: