Najpiękniejszy spacer ulicami międzywojennego Pruszcza we wspomnieniach Güntera Langa

Pruszcz Gdański, skrzyżowanie dzisiejszej ulicy Grunwaldzkiej i Chopina

Ciekawym i wartościowym świadectwem przeszłości są osobiste wspomnienia, tym bardziej jeśli dotyczą one wydarzeń lub miejsc bliskich odbiorcom. Lokalna historia wzbogacona takim materiałem staje się przez to atrakcyjniejsza, ale też pełniejsza. Tak właśnie było w przypadku wspomnień mieszkańca międzywojennego Pruszcza

Dr. Artur Jendrzejewski

Günter Lang1, bo o nim mowa, pozostawił po sobie wspomnienia z spaceru ulicami międzywojennego Pruszcza2. Mieszkał przy An der Schleuse 14, obecnie to ulica Zastawna. Jego ojciec, Franz Lang był kierowcą autobusu, pracował w firmie przewozowej „Peters”. Autor wspomnień pozostawił po sobie ciekawy opis międzywojennego Pruszcza, który przelał na papier po wielu latach od wyprowadzki z tego miejsca. Pisząc je cofnął się do swoich lat dziecięcych i wcielił się w rolę nastolatka. Dobra pamięć autora oraz opisy pruszczańskich uliczek, przedstawione w materiale wspomnieniowym zatytułowanym „Mój najpiękniejszy spacer po Pruszczu”, stwarzają doskonałą okazję do skonfrontowania tamtego obrazu z obecną pruszczańską rzeczywistością.

Punktem rozpoczynającym spacer były okolice domu młodego Güntera Lange – An der Schleuse, jak już wspomniano wyżej to obecna ul. Zastawna. Opis wędrówki uliczkami Pruszcza rozpoczynają bajeczne słowa autora, przez które wyraźnie przenika wrażliwość i tęsknota. „Promienie słońca przebijają się przez kłęby mgły zalegające nad Starą Radunią i sprawiają, że zwilżone przez rosę pajęczyny w krzakach wierzby wyglądają jak prawdziwe dzieła sztuki”. Zaraz potem dodał, że idąc ulicą An der Schleuse w kierunku śluz, mijał domostwa sąsiadów. Po lewej stronie znajdował się dom rodziny Bucholz, a nieco dalej po prawej spotkał ślusarza Williego Hinza mieszkającego pod numerem 3, który właśnie zaprzęgał konia. Przechodząc tuż obok zapytał o syna ślusarza, Herberta. Usłyszał, że syn jest w domu i wkrótce będą wyjeżdżać do Będzieszyna, wówczas Bangschin. Lang polecił przekazać pozdrowienia dla kolegi i poszedł dalej w kierunku śluzy. Po lewej stronie minął dom listonosza Schenvata, a następnie dom swojego wuja Paula Eckmanna. Następnie skręcając w prawo przeszedł przez most obok śluz, przy których pracował Ferdinand Klatt, mieszkający przy An der Schleuse 1. Ten zapytał chłopca: "Witaj Günter. Gdzie idziesz?”. W odpowiedzi młody Lang odpowiedział, że najpierw zmierza do stawów karpiowych Kamińskiego, obecnie znajduje się tam Faktoria Handlowa – rekonstrukcja osady handlowej z okresu wpływów rzymskich na tym obszarze, a potem dalej do śluzy na Kanale Raduni. Tam właśnie mijał się z wspomnianym właścicielem stawów, Kamińskim, który wychodząc z elektrowni polecił mu pozdrowić swojego ojca Franza: "Przekaż mu moje najlepsze pozdrowienia".

Dalszy spacer prowadził wzdłuż Kanału Raduni w kierunku Würfelstraße, dzisiejszej ul. Wojska Polskiego. Stojąc na drewnianym moście, zapewne w tym samym miejscu, gdzie obecnie znajduje się most w okolicach Pierogarnii i sklepu z artykułami elektrycznymi „Elbas”, opisywał najbliższe otoczenie. Szczególnie wyraźnie podziwiał „piękne wierzby płaczące, które pozwalają swoim gałęziom zwisać do wody i bawić się z nią”. Stamtąd można było wejść w ulicę Dirschauer Straße3. Po prawej stronie, pod numerem 18, znajdował się dom znanego wszystkim mieszkańcom Pruszcza mistrza krawieckiego Alfreda Pawłowskiego. Wędrówkę młody Lang kontynuował jednak wzdłuż dzisiejszej ul. Wojska Polskiego. Z mostu można było dostrzec tak zwany „Biały Dom”, przy Würfelstraße 21, w którym mieszkały rodziny Polley i Brotzki. Tam też chłopiec zauważył bawiących się w ogrodzie Harrego Polleya – kolegę z klasy oraz Alę Traute i Paulę Brotzki. Wszyscy uczęszczali do pobliskiej szkoły. Nieopodal mieszkał także szewc Rasch i rodzina Ewertów.

Dalej spacer prowadził obok domu Gustów, mieszkających niedaleko wspomnianej szkoły. Ówczesna szkoła mieściła się w obecnym budynku Prokuratury Rejonowej. Przy wejściu do niej Lang spotkał dozorcę Hannemanna myjącego okna. Poszedł dalej, do sali gimnastycznej, ale nikogo tam nie zastał. Dalej idąc szkolnym podwórkiem, obok kąpieliska, udał się do młyna, stojącego po przeciwnej stronie ulicy. Pruszczański młyn przy Würfelstraße 24 należał do Friedricha Weigle’a i Praust und Bank Heppner & Co. Danzig. Jak wspominał młody Lang, tam zawsze było dużo ludzi, widać było, że to miejsce tętniło życiem. Za młynem znajdowało się wzgórze nazywane Plapperberg. Naprzeciwko młyna młody Lang spotkał pastora Waltera, który wchodził do ewangelickiego kościoła, obecnie to katolicki kościół pw. Podwyższenia Krzyża. Mijając po prawej stronie kościół poszedł dalej w kierunku kolejnego mostu na Raduni położonego tuż za kościołem. Minął po drodze wejście w Gischkauer Straße, obecną ul. Obrońców Wybrzeża, przy której mieszkały znane mu rodziny Pleger i Höpfner. Eva Höpfner wracała wówczas z piekarni Kadatzkego zlokalizowanej przy Dirschauer Straße, skąd zakupiła kilka bułek.

Wspomniany most znajdował się przy karczmie Willera, stamtąd wchodziło się w Dirschauer Straße. Zapewne chodzi o most na Kanale Raduni za kwiaciarnią „Amber”. Po wejściu w obecną ul. Grunwaldzką, zaraz po lewej stronie mieszkał weterynarz Schäfer. Z kolei po prawej, pod numerem 22, znajdował się sklep prowadzony przez Wilhelma Pohla i jego żonę, byli oni rodzicami Siegfrieda i Wernera, znajomych Langa. Tu też kończyła się Lindenstrasse, zwana potocznie również jako Grund, a zaczynała się wspomniana Dirschauer Straße.

Młody Lang kontynuując spacer, minął warsztat kowala Ericha Maxa przy Lindenstrasse 8a, od którego jak twierdził śmierdziało „od dopasowywania gorących podków” i szedł w kierunku dzisiejszego centrum Pruszcza. Szczególną wizytówką przedwojennych, ale nie tylko, miejscowości były szyldy sklepowe wieszane przed wejściem do nich lub jako drogowskazy rozlokowane w innych miejscach wskazujących drogę dojścia do nich. Nie inaczej było w międzywojennym Pruszczu. Tak na przykład oznaczona była działalność ogrodnicza Georga Zindla, która znajdowała się przy Lindenstrasse 7. Warto dodać, że pod tym samym adresem mieszkała także księgowa Dorothea Zindel, a właścicielem budynku był Heinrich Zindel. Niedaleko, przy Lindenstrasse 4 oznakowana szyldem była masarnia prowadzona przez Ernsta Kollendta, a obok sklep z nabiałem Schwartza.

Günter wspominał także, że przy Dirschauer Strasse 27 stał zajazd Karla Stanitzkiego, a obok budynek lodowni, w której przechowywano lód oraz śnieg. Pomieszczenia takie lokalizowano blisko chłodni, w których przechowywano produkty łatwo psujące się, a lód pochodzący z lodowni miał pomóc w przechowywaniu ich. Dalej pod numerem 29 zlokalizowany był zakład ślusarski Georga Jahra. Przy Dirschauer Strasse 21 przyjmował pacjentów dr med. Friedrich Möbius. Do tego budynku prowadziły stalowe schody, na których często stali pacjenci czekający na wizytę lub czasami zwykli przechodni. Z kolei na początku Dirschauer Strasse, pod numerem 2, znajdował się sklep papierniczy prowadzony przez Alfreda Tornowa. Nieopodal, prawie po sąsiedzku, przy Würfelstraße 7, dzisiejsza Wolska Polskiego, znajdował się sklep rowerowy należący do Gottfrieda Bocka.

Kolejny etap wędrówki dotyczył obecnego centrum Pruszcza Gdańskiego, a więc skrzyżowania ulic Chopina i Grunwaldzkiej. Wówczas miejsce to adresowano jako Markt, czyli Rynek. Taka lokalizacja sprzyjała rozwojowi handlu, stąd też w tym miejscu znajdowały się liczne punkty handlowo-usługowe. I tak na przykład, przy Markt 1 mieścił się sklep odzieżowy Emila Prohla. Pod numerem 2 Walter Kabrowski prowadził skład węgla i materiałów budowlanych. Pod numerem 3 mieszkał Otto Ninierza, znany w okolicy mechanik, jak również elektryk Max Sabiecki. Z kolei pod numerem 7 znajdował się Hotel Prauster Hof, który prowadził B. Knoblauch. Obecnie w tym miejscu mieści się oddział Banku Millennium. Naprzeciwko hotelu, pod adresem Markt 8 mieścił się pruszczański szpital założony w 1894 r. przez dr Hermanna Theodora Wiedemanna. Obecnie znajduje się tam przychodnia lekarska, jej adres to ul. Grunwaldzka 25. Nieopodal, po przeciwnej stronie ulicy pod numerem 9, mieszkała z kolei położna Johanna Borowski. A pod numerem 10 przyjmował fryzjer Karl Domröse. W tym samym budynku mieścił się też warsztat zegarmistrzowski Friedricha Eichmanna. Wracając do ścisłego centrum przedwojennego Pruszcza, przy Markt 6 Franz Winkler prowadził drogerię, a Theodor Pfeiffer zajmował się garbarstwem. Naprzeciwko stał pomnik ku czci poległych w I wojnie światowej. Miejsce to przetrwało do dnia dzisiejszego.  Za nim, przy Rathkeplatz 5, dzisiejszy Plac Wyzwolenia, znajdował się hotel i restauracja należące do Johannesa Kresina. Ponadto mieściły się tam jeszcze sklep z artykułami kolonialnymi oraz delikatesy. Tuż obok, podobnie jak i dzisiaj, przez mostek wchodziło się w Würfelstraße, czyli wspomniana już wcześniej ul. Wojska Polskiego. Młody Lang poszedł w kierunku obecnego Zespołu Szkół Ogrodniczych i Ogólnokształcących. Tam wówczas, przy Würfelstraße 4, znajdowało się gospodarstwo ogrodnicze założone w 1858 r. przez Antona Rathkego4. Firma „ A. Rathke & Sohn” dość szybko rozrosła się do poważnego przedsiębiorstwa ogrodniczego, a uprawy ogrodowe stały się wzorcem nie tylko dla ekspertów, ale także dla nauczycieli zajmujących się edukacją przyrodniczą. Po śmierci założyciela, w 1870 r. firmę przejął jego syn Franz. Zmarł on w 1919 r., ale gospodarstwo istniało dalej. W omawianym okresie dyrektorem majątku był Paul Ewers,. Na końcu ulicy droga skręcała, podobnie jak obecnie w kierunku Rotmanki. Obecna ul. Raciborskiego nosiła nazwę Rottmannsdorfer Weg.

Lange spacer kontynuował w kierunku Danziger Straße, obecnie to odcinek ul. Grunwaldzkiej. Tam pod numerem 2, po lewej stronie idąc od strony Gdańska, znajdował się sklep mięsny Felixa Stangnetha. W tym samym miejscu był także dom rodzinny Güntera Lange, dorastał tam jego ojciec Franz. Z kolei po przeciwnej stronie, mieścił się sklep z artykułami kolonialnymi Rudolfa Pahlkego. Kolejne kroki skierował do piekarni Kalweita przy Fleischerstraße, obecna ul. Krótka. Idąc dalej, przechodząc w stronę Rynku minął dom, w którym w latach 1847-1901 mieszkał znany lekarz i przedsiębiorca dr Herman Wiedemann. To właśnie on był inicjatorem budowy cukrowni w Pruszczu oraz szpitala. Obecnie w tym miejscu, przy ul. Krótkiej 6, mieści się muzeum zwane „Domem Wiedemanna”. Wracając do trasy wędrówki Lange, kolejne budynki, obok których przechodził to kasa oszczędnościowa, a następnie szkoła. Te zabudowania mieściły się na rogu obecnych ul. Grunwaldzkiej i Chopina, dzisiaj znajduje się tam Referat Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta oraz filia banku Credit Agricole.

Dalej, na rogu Bahnhofstraße, dzisiejsza ul. Chopina oraz Markt, czyli Rynek znajdowała się kawiarnia Kaisera. Mieściła się ona naprzeciwko kościoła katolickiego – obecnie kościół pw. Najświętszej Marii Panny. Tuż za kościołem, idąc w kierunku cukrowni i przejazdu kolejowego, mieszkał rektor Karnath. Obecna ul. Wita Stwosza przed wojną nosiła nazwę Friedhofsweg, co oznaczało „ścieżka cmentarna”, bowiem prowadziła ona do pierwszego w Pruszczu cmentarza katolickiego. Powstał on na przełomie 1925/1926 roku, a ofiarodawcami terenu pod budowę było małżeństwo Chill. Cmentarz służył mieszkańcom Pruszcza także po wojnie. W latach 90. XX wieku podjęto decyzję o przeniesieniu zwłok i prochów tam pochowanych na cmentarz przy ul. Cichej5. Obecnie znajdują się tam tereny zielone z „Pomnikiem katyńskim”.

Przy „ścieżce cmentarnej” znajdował się dom lotnika „Fliegerheima” kierowany przez Lothara Knettera i Erharda Buchholza. Tam dzieci i młodzież, między innymi budowała modele samolotów. To miejsce świadczyć też mogło o dużym zainteresowaniu lotnictwem, czemu z pewnością sprzyjało pobliskie sportowe lotnisko położone przy drodze do Roszkowa.

Idąc dalej Bahnhofstraße spacerowicz dotarł w pobliże cukrowni. Naprzeciwko niej znajdowało się boisko sportowe ze stołówką. Chodzi o dzisiejszy teren Centrum Kultury i Sportu. Pani Chrzonowska, znająca chłopca z treningów piłki nożnej, tam pracująca poczęstowała go napojem gazowanym. W zamian poprosiła, aby posprzątał szatnie po następnym treningu, co chłopiec przyjął z uśmiechem. Trenerem zespołu, w którym ćwiczył Lang był Frank Lüttke.

Günter Lang poszedł dalej, dochodząc do przejazdu kolejowego, na którym szlaban był wówczas zamknięty. Powodem tego był nadjeżdżający pociąg z Kartuz, jadący dalej do Gdańska. Chłopiec kierując się w stronę dzisiejszego dworca kolejowego minął wieżę ciśnień oraz budynek poczty znajdujący się przy dzisiejszej ul. Dworcowej 4. Następnie kontynuował spacer nasypem starej Raduni idąc w kierunku dzisiejszej ul. Mickiewicza, wówczas to Fabeckweg. Droga za dworcem prowadziła w dwóch kierunkach, jedna to tak, jak wybrał Lang lub można było iść dalej wzdłuż rzeki, mijając Gansbrücke, czyli Gęsią Strugę dochodząc do obecnej ul. Grunwaldzkiej. Taka droga pokrywała się z obecnymi ulicami Dworcową i Nowowiejską.

Idąc w kierunku dzisiejszej ul. Mickiewicza minął domy Ernsta i Ericha Kahsów. Po prawej stronie z kolei znajdował się Landjahrlager, czyli ośrodek, w którym organizowano, obowiązkową dla absolwentów szkół powszechnych, mieszkających w ośrodkach miejskich, przystosowanie do służby wiejskiej. Najprawdopodobniej to miejsce znajdowało się w okolicach dzisiejszych zabudowań i placu zabaw przy ulicach Podkomorzego i Grota Roweckiego.

Chłopiec dalej szedł w kierunku Dirschauer Straße, w stronę swojego domu. Minął karczmę Johsa Bialkowskiego przy Dirschauer Straße 13, dom zduna Pawłowskiego, a potem ogrodnictwo Müllera i stanął na moście nad Radunią. Tam zobaczył swoją mamę i babcię Drewing mieszkającą przy Dirschauer Straße 16. Mama widząc idącego chłopca powiedziała do niego żartobliwie: „Ty włóczęgo”. Ucieszony spacerowicz wracał dalej do domu z mamą. Idąc, zadowolony stwierdził: „Mamusiu, cudownie było znów zobaczyć rodzinne strony”.

Wspomnienia Güntera Langa pozwalają zobrazować wygląd międzywojennego Pruszcza, a podążanie śladami autora dostarczyć może podobnych doznań, które sam odczuwał. Warto bowiem pamiętać, że jego opis powstał wiele lat po wyprowadzce z Pruszcza. Mimo to, w jego słowach odczuć można było dziecięce spojrzenie i sentyment do Pruszcza oraz okresu, w którym przyszło mu tam żyć.

 

1 Oddany do rąk czytelników artykuł oparty został na wspomnieniach Güntera Langa spisanych pod tytułem „Ein Lorbass von der Schleuse. Mein schönster Spaziergang durch Praust”. Autor niniejszego artykułu uzupełnił je, między innymi o obecne nazwy tych ulic, którymi spacerował Lang oraz wskazał aktualną lokalizację miejsc wymienianych przez niego. Warto też dodać, że polskie tłumaczenie wspomnień Langa zostało już wcześniej opublikowane w: (tłum. P. Wójcik) G. Lang, Urwis ze śluzy. Mój najpiękniejszy spacer po Pruszczu, „Neony-Tożsamość. Kwartalnik Artystyczno-Historyczny”, 2018, nr 3 (11), s. 50-52.

2 Warto tu wspomnieć, że Pruszcz wchodził wówczas w skład Wolnego Miasta Gdańska i nosił niemiecką nazwę Praust.

 

3 Warto zaznaczyć, że obecna ul. Grunwaldzka przed II wojną światową dzieliła się na trzy odcinki: Danziger Straße – przy wylocie w kierunku Gdańska, Lindenstrasse to środkowy odcinek oraz Dirschauer Straße prowadzącą w stronę Tczewa.

 

4 http://forum.danzig.de/showthread.php?4329-Anton-Rathkes-Lebenswerk-in-Praust (dostęp: 12 lutego 2023 r.)

5 https://dom-wiedemanna.pl/stary-cmentarz-przy-wita-stwosza/ (dostęp: 11 lutego 2023 r.)

(red.) Dr Artur Jendrzejewski fot. fotpolska

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: